Alain Bombard napisał książkę. Ale to sprawa drugorzędna – dużo ważniejszy jest akt, który opisuje w książce. Zrobił coś fantastycznego - przepłynął samotnie Atlantyk w szalupie ratunkowej.
Trudno ten fakt wpaść do głowy, bo takie wydarzenia zwykle leżą w płaszczyźnie kina szerokoekranowego: łatwo sobie wyobrazić, że ocean płynie przez ocean na pontonie przez filmowego bohatera, którego rolę odgrywa jakiś popularny aktor o marzycielskim i smutnym spojrzeniu (np. Tom Hanks), ale żeby uwierzyć, że prawdziwa osoba z naszego wszechświata, która ma również pozwolenie na pobyt i niespłaconą pożyczkę na lodówkę, może uwierzyć, że pływając za oceanem w ten sposób - nie, dziękuję!
A Alain Bombard jest właśnie takim zwykłym facetem, którego kiedyś uderzyły przygnębiające statystyki dotyczące wraków: 90% ludzi umiera w ciągu pierwszych trzech dni po katastrofie. Najważniejsze jest to, że umierają znacznie wcześniej, niż ludzkie ciało jest w stanie wytrzymać - ci ludzie umierają nie z głodu i pragnienia, ale z rozpaczy. Młody francuski lekarz uznał, że trzeba coś z tym zrobić i zobowiązał się do zademonstrowania całemu światu, że człowiek może przetrwać w oceanie i żeglować po jego niekończących się wodach tak długo, jak chce, mając tylko dwie rzeczy: łódź i odwaga.
Grupa wydawnicza „Alpina Publisher” w tym roku opublikowała książkę A. Bombara „Za burtą do woli”, więc nie będzie trudno znaleźć ją tym, którzy chcą przeczytać historię zdesperowanego nawigatora.
Tak się złożyło, że książkę Bombara czytałem podczas podróży na Krym i zawsze w bliskiej odległości od morza. Szum fal był akompaniamentem do mojej lektury, co pozwoliło poczuć się na miejscu autora i mentalnie przepłynąć z nim ocean.
Tak, Alain Bombard niestety nie jest pisarzem, a jego tekstu nie da się zasmakować w taki sam sposób, jak tekstów Marcela Prousta, Vladimira Nabokova czy Umberto Eco (pamiętam, jak oszalałem z zachwytu czytając jego powieść morską „Wyspa dnia poprzedniego”). Ale gdyby Bombar był także genialnym pisarzem, z pewnością wątpiłabym w jego istnienie - jest zbyt wiele talentów dla jednej osoby. Wystarczy, że jest wielkim odważnym człowiekiem i prawdziwym marzycielem, którego celowość jest uderzająca. Poza tym jest też prawdziwym koneserem survivalu – swego rodzaju Bear Grylls, ale bez popisów i efektów specjalnych. Generalnie, cokolwiek by powiedzieć, książka jest ciekawa - po pierwsze to doskonały podręcznik, jak przetrwać w oceanie na miniaturowej łodzi, a po drugie, jest to prawdziwy przykład siły ludzkiego ducha i umiejętności dojścia do końca bez zatrzymywania się, nawet gdy cały świat chce ci przeszkadzać.
Książka Bombarda może zainteresować wielu, ale przede wszystkim spodoba się tym, którzy chcą nauczyć się przeróżnych super technik przetrwania wśród niekończących się wód mórz i oceanów, bo to, czego ten francuski nawigator nie wymyśla: pije w litrach słonej wody, jak babciny kwas chlebowy, łapie i zjada ptaki świecące w ciemności, zjada plankton łyżkami i wyciska sok ze świeżo złowionych ryb. Odważny facet!
Książka Bombara to jednak przede wszystkim opowieść o tym, jak zachować odwagę. Przykład tego, jak Bombar radzi sobie z kryzysami, jest chyba najlepszy w książce: jest uczciwy wobec siebie i czytelnika oraz jest dobrze zorientowany w naturze ludzkiej duszy, zwłaszcza w jej słabościach. Historie tej osoby o tym, jak w kółko uczy się pokonywać strach, pomogą ci stać się coraz silniejszym.